piątek, 14 czerwca 2013

Wielki Gatsby - krotka recenzja bez czytania ksiazki

 
 
 
W poniedzialek wybralam sie sama do kina obejrzec film Wielki Gatsby. Nie czytalam wczesniej ksiazki i nie znalam tej historii, dlatego totalnie nie wiedzialam czego sie spodziewac. Poszlam przede wszystkim dlatego, ze gra tam Di Caprio, ktorego uwielbiam (odkad sie troche postarzal i nie wyglada jak trzynastolatek, zwlaszcza po "Wyspie Tajemnic").
 
 
 
Wielki Gatsby opowiada o historii milosci glownego bohatera do niejakiej Daisy - cieplej dziewczyny o glebokich, brazowych oczach w ktorej to zakochal sie przed laty i od tamtej pory robil wszystko by byc blisko niej, m.in. wyprawial wielkie przyjecia w swojej posiadlosci, ktore sa chyba najbardziej widowiskowe z calego filmu, tak samo jak muzyka. Muzyka w ogole dosc mnie zdziwila, bo mamy do czynienia z filmem kostiumowym, cala historia dzieje sie w latach dwudziestych, a muzyka jest zupelnie nowoczesna. Nie pamietam juz dobrze wszystkich piosenek, jednak mozna uslyszec np Lane del Rey (za ktora osobiscie nie przepadam, a tutaj nawet mi sie podobalo) i bardzo ciekawie przerobiona na jazzowo piosenke Crazy in Love Beyoncé. Bylo tez pare typowo "rapowych"(?) wstawek, zupelnie nowoczesnych.
 
 
 
To co interesuje mnie na rowni z fabula to oczywisci oprawa graficzna. Caly film zaczyna sie od ujecia wody i pomostu, ktore jest tak nierealistyczne, ze troche mnie zrazilo na poczatku. Pozniej zreszta tez bylo pare ujec gdzie postacie ewidentnie nagrane w studio byly slabo wklejone w tlo, ale jesli nie przykladac do tego wielkiej uwagi (a ja mam na tym punkcie troche zboczenie :)) to estetyka obrazu jest naprawde ciekawa. Niektore kadry sa z kolei iscie magiczne i bajkowe jak np moment gdy kuzyn Daisy (Tobey Maguire) spoglada przez okno na Nowy York i w kazdym z okien kamienicy na przeciwko widzi inna scenke, w jednym kobieta tuli swoje dziecko do snu, w innym prostytutka tanczy dla klienta, w innym zas widzimy pare staruszkow. Wszystko to pieknie laczy sie z muzyka, co w kinie, na wielkim ekranie i konkretnych glosnikach naprawde robi wielkie wrazenie.
Z wszystkich dostepnych trailarow tego filmu mysle, ze ten robi najwieksze wraznie, ja mam ciarki gdy ich ogladam i slucham tej muzyki...
 
 
Mnie najbardziej (poza gra Leonarda) urzekla pieknie pokazana historia milosci, to jest cos wobec czego nie jestem po prostu przejsc obojetnie. Gatsby jest w tym filmie postacia bardzo elegancka, kims dystyngowatym i obrzydliwie bogatym, "prawdziwym gentlemanem", a gdy dochodzi do jego spotkania z Daisy po pieciu latach po prostu panikuje, peszy sie i ucieka z domu jej kuzyna, co jest przezabawne :)
 
 
Posumowujac, film mi sie podobal i nie czepialabym sie, ze obraz lat dwudziestych nie jest realistycznie odzwierciedlony bo ewidentnie taki tez byl zamysl, ich milosc jest "uniwersalna". Piekne kostiumy, fajne, dynamiczne ujecia, niektore niczym z musicalu, tylko tak jak pisalam momentami przeszkadza brak dopracowania elementow graficznych.
Generalnie polecam, aczkolwiek Wasi mezczyzni mogliby sie troche wynudzic, w koncu "romansidlo", bez robotow i lejacej sie strumieniami krwi ;) Ale sa piekne kobiety i samochody!
 
 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz