niedziela, 13 października 2013

Krzysztof Gierałtowski - "Portret bez Twarzy"


Fotorelacja z wystawy Krzysztofa Gieraltowskiego "Portret bez Twarzy". Przy okazji wizyty w Zamku Krolewskim trafilam na samego autora wystawy i musze przyznac, ze ani troche nie dziwi mnie dlaczego jest takim rozchwytywanym fotografem. Niesamowicie charyzmatyczny i cieply czlowiek, przede wszystkim prawdziwy Artysta. Chcialabym miec zawsze tyle zapalu i motywacji do dzialania, ile on mi przekazal przez ta niespelna godzine rozmowy. Olbrzymia dawka inspiracji, milosci do fotografii i milosci do ludzi - co jest jego najwieksza sila.

Co do samej wystawy niestety mam pare zastrzezen, a wlasciwie co do jej ekspozycji. Wieszanie cyklu "Dwunastu wspanialych" (ktorym chyba wszyscy odwiedzajacy sa najbardziej zianteresowani) na przeciw sciany z wielkimi oknami, ktore okrutnie odbijaja sie w szybach to niezbyt dobry pomysl. Niezle musialam sie nawyginac, zeby obejrzec zdjecie bez odbic w szybie, a co dopiero zeby uchwycic to na zdjeciu, tak by i Wam cos pokazac.

Wystawe polecam oczywiscie obejrzec osobiscie, zdjecia robia ogromne wrazenie, zwlaszcza, ze sa ich az trzy duze sale. Mi najbardziej podoba sie cykl "Obrazy Subiektywne - Poza ostroscia". Bardzo lubie takie zabawy fotografia i uswiadamianie ludzi, ze zdjecie nie musi byc "poprawne" (co przeciez w obliczu sztuki nowoczesnej jest pojeciem wzglednym), by bylo ciekawe.














































WARSAW PHOTO DAYS: Kobiece Metamorfozy Miedzywojnia


"Na wystawę złoży się kilkadziesiąt prac najwybitniejszych polskich fotografów tego okresu. Celem jest pokazanie wielowątkowości i nowatorstwa w ujmowania wątku ciała kobiecego w fotografii polskiego międzywojnia. Będą to zarówno ujęcia tradycyjne: akty, portrety, sceny rodzajowe, jak i kompozycje balansujące na granicy prawdy i fikcji, pobudzające wyobraźnię – surrealistyczne kolaże, czy dynamiczne, bazujące na odważnych ujęciach, uruchamiające nowe obszary poznania fotomontaże. Kobiety ujmowane w tradycyjny sposób, w stereotypowych rolach oraz wizerunki aktywistek, sufrażystek i emancypantek. Ukazywane raz zmysłowo, kiedy indziej w popularnej w latach 30. estetyce „nowego spojrzenia” czy „czystej fotografii”. Traktowane zarówno podmiotowo, jak i jako jeden z elementów równorzędnie budujących kompozycję (np. fragmenty kobiecego ciała – nogi, dłonie, twarze, często w zmultiplikowanej formie)."


Wkleilam opis wystawy ze strony, poniewaz nie wiem zbytnio co myslec o tej wystawie, a co zabawniejsze musze napisac z niej recenzje. Zdjecia raczej proste w przekazie, jest pare nieco bardziej abstrakcyjnych, ale w wiekszosci wiemy co autor zdjecia chcial przekazac. Fotografia tamtych lat byla jeszcze wtedy na tyle tradycyjna, ze fotografowie musieli duzo dluzej dochodzic do bardziej plastycznych efektow, ktore dzis mamy za machnieciem reka. Aczkolwiek i tak trzeba przyznac, ze jak na tamte czasy to niektore zdjecia pod wzgledem emocji nie roznia sie wiele od wspolczesnych. Dystans, ktory ja odczuwam jest chyba spowodowany materialem odbitek i stylistyka. Generalnie zazwyczaj jak ogladam zdjecia z lat 50/60' i pozniejsze, patrzac na kobiety widze w nich swoje rowiesniczki - dziewczyny, ktore moglyby byc moimi kolezankami, natomiast z kobietami z tych zdjec jakos nie potrafie sie utozsamic, moze poza portretem mlodej kobiety z rozpuszczonymi, pokreconymi wlosami.. Niektore zdjecia, glownie akty, wciaz bardziej przypominaja mi renesansowe tendencje malarskie w wystudiowanych pozach niz wspolczesna fotografie, ktora rzadzi sie kompletnym brakiem ograniczen i modele nie sa zmuszeni do posagowych min z powodu dlugiego czasu naswietlania. No coz, obejrzyjcie chociaz czesc wystawy, jesli nie mozecie pojsc obejrzec do galerii i sami ocencie :-)